wtorek, 4 lutego 2014

Gall - cz.5

Wydawałoby się, że to jest dziwne, nieopisane, po prostu pojebane. To dziwna sprawa może wyda ci się śmieszne jeszcze jej nie znam a pomimo tego tęsknię..

Czułem do niej słabość, na jej widok serce rwało się z klatki jak pojebane a ciśnienie doprowadzało mnie prawie do hipoksemii.
Pytasz mnie co wywoływało we mnie te wszystkie emocje? 
To, że z każdym dniem zatracałem się w niej coraz bardziej, mój wzrok zastygał na niej jakbym był bazyliszkiem patrzącym w lustro.
Jej dłonie tak delikatne jakby ktoś starł z nich wszystkie linie papilarne i to marzenie by móc ją je za nie trzymać, pierdolona perfekcja..

Chciałem walczyć bo walczyć to odnieść sukces a sukces to szczęście. Tak nazwijmy ją szczęściem, moim własnym szczęściem.

W życiu nic nie trwa wiecznie prócz konsekwencji. Kurwa, przecież to jest to. Jeśliby uczynić ją konsekwencją? Konsekwencją starań, konsekwencją każdej sekundy jej poświęconej, konsekwencją każdej sekundy spędzonej w mojej głowie? tak niech to trwa wiecznie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz