czwartek, 30 stycznia 2014

Gall - cz.4

Nastał kolejny dzień. Słońce przez okno świeciło prosto w moją japę przez co choćby kilka sekund dłuższego snu nie było już możliwe. Wiedziałem jaki dzień nastał, dlatego chciałem kraść te sekundy tylko po to, żeby ten dzień już minął. Dzień operacji.

Zegarek wskazywał 10:23. Każda sekunda dłużyła się nie ubłagalnie targając resztkami mojej wykończonej psychiki. Przypomniał mi się pewien okres czasu zanim tu przyszedłem. Przypomniał mi się ktoś zajebiście ważny. Ktoś kto samym widokiem malował uśmiech na mej twarzy. Przypomniałem sobie o niej.

A zaczęło się niepozornie...
Jedyne co nas łączyło na tamten czas to wspólna szkoła.
Tyle razy dzieliło nas kilka metrów, centymetrów, wymian spojrzeń, ale wtedy nigdy nie zdobyłem się na nic więcej...
Była piękna. Naprawdę atrakcyjna dziewczyna. Nie kobieta a wręcz anioł.
To było pierwsze wrażenie bo co innego zostaje do oceny jak się nie zna kogoś osobiście.
Ale chyba wielka chęć poznania nie pozwalała mi o niej zapomnieć

W dzisiejszym świecie pełnym zakłamania i egoizmu, technologi i innych chujowych pierdół, w tej szarej rzeczywistości jaką prezentuje XXI wiek, o ironio pomógł mi internet.
Przemilczmy temat..
Niedługo po tym wyszła bardzo spontaniczna rozmowa.
Co skrywał w sobie ten aniołek?
W sumie jak na pierwszy raz nie za wiele, tajemnicza, niedostępna a jednak w tym wszystkim cholernie słodka i wyrozumiała.
Czułem się w jej towarzystwie naprawdę dobrze, czułem, że to może być ta która może mi dać szczęście, którego dawno nie zaznałem.
Lecz chciałem ciągle poznawać ją bardziej i bardziej choć wiem, że to nie będzie proste..

Ale najlepsze miało dopiero nadejść...