poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Passolini.

Pogoń za hajsem? Nie jara mnie kwit.
Pierdole materializm.
Osiągnąłem splendor umysłowy.

Każdy popełnia w życiu błędy. Jestem świadom konsekwencji mimo to brnę w to dalej.

Nie uciekam się od kary, opanowałem pokorę.
Najbardziej bolą błędy, które wywołują stratę.
Stratę osoby, która była częścią Twojego życia, niestety dostrzegasz to po czasie.

Dostałem od życia niedźwiedzią przysługę. 

Sidła pustki wciągają głębiej.
Bezsilność osiągnęła apogeum zaraz po tym jak uświadomiłeś sobie,
że nie ma odwrotu, choć ponoć jak nie ma rozwiązań to nie ma kłopotów.
Czas umyka a ja dalej próbuję wstać z kolan. Pomóc może tylko ona.
Pomożesz?

2...

sobota, 26 kwietnia 2014

Persyflaż.

Czasem widzę w innych ludziach pastisz mojego życia.
To dziwne ze względu, że często słyszałem, że jestem prowodyrem całego zła.
Szyderstwo maskowane pozorami uprzejmości.

Człowiek wjebie Ci się w każdy aspekt życia.

Nie szukaj bliskich, nie trać czasu na momenty bo to one niszczą życie.
Czasem stań w miejscu, odpowiedź sobie na kilka pytań i złap głęboki oddech.
Targają Tobą emocje, nie wyzbędziesz się ich.
Zawsze robisz inaczej nie chcesz - asymetria myśli.
Policz do dziesięciu i zacznij ogarniać życie.
Wchodzisz w to? Odliczanie się zaczyna.

1...

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Chimeryczny.

Zegar ciągle tyka.
Odlicza czas do końca naszego życia a tykanie tylko ma nam to uświadomić.
Czas ucieka mimo, że tyle przed nami. Zatrzymać czas? Nie, bardziej oszukać przeznaczenie.

Bóg stawia nam na drodze ludzi, którzy wpływają istotnie na nasze życie.
Bywają to postacie epizodyczne, ważniejsze, mniej ważne.
Nie szufladkujesz ich na siłę ale pamiętasz zawsze o tych wyjątkowych.
Pamiętasz o niej.

Tysiące rozmów, chwil sobie poświęconych, wzlotów, upadków, wyrzeczeń i bólu tylko po to żeby była szczęśliwa. Traktujesz takich ludzi jak rodzeństwo, trzymasz ich przy sercu i oddajesz dopiero gdy Twoje serce leży zziębnięte w grobie.
Nie liczysz przy niej czasu, który przemija bo czujesz się dobrze, czujesz swoje serce, każdy oddech.
Chcesz żyć.
Ufasz jej pomimo setek spięć i konfliktów.
Trwasz w tym mimo przeciwności losu. 
Kochasz mimo wszystko.
Jej uśmiech sprawia, że jestem szczęśliwy, jej radość jest moją radością.
Tykanie milknie..


Znamy się jak łyse konie
kiedyś mali dzisiaj prawie dorośli we dwoje.


Mistiness.

Kochali się..
Trochę pogadali i kochali się.
Pogadali, pośmiali i kochali się.

Nie zagłębiam się w retorykę uczuć. Nie czuję tego czego powinienem oczekiwać od samego siebie, jestem ponad oczekiwaniami. Stałem na dachu bloku. Na samej krawędzi ale nie po to żeby skoczyć.
Stałem, żebym móc spojrzeć w końcu na ludzi z góry bo nigdy nie potrafiłem ocenić ludzi powierzchownie , unikając tych niepotrzebnych osób i problemów.

Sztuczność ludzi w dzisiejszym świecie jest coraz częściej większa niż szpachla na ryju tapeciar.
Otwarte oczy zamknięte serce.
Marazm.
Splin.
Chandra.

środa, 9 kwietnia 2014

Jesteśmy gdzieś.

"Pozdro Bisz moje myśli też do niej rwą
w niej zbiega się mój szczyt i moje dno
Na ciele czuję prąd, też płynę pod prąd
nic nie zmieni faktu, że kocham ją."

Czasami biegniesz za szybko
robisz za dużo na raz
a gdy chcesz się zatrzymać
zauważasz, że jesteś już za daleko.
Masz odwagę się cofnąć?
Oczywiście, że masz
ale nie widzisz tego,
 że już nie ma tego co wcześniej
nic nie wygląda tak samo
zostajesz zamieniony
stój i patrz
życie nie rzuci Cię na kolana
póki opierasz się o nadzieję.
Pierdol rzeczywistość
Nie bój się płakać
ja już poznałem smak łez
i nie musisz się ich wstydzić
Sam gór nie przeniesiesz
daj wykazać się innym,
choć wiesz, że nic to nie da.
My chcemy żyć i trwać
bo nam dano tą szansę, prawda?

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Zabierz mnie.

Zabieram ze sobą ten bagaż doświadczeń
choć skreślam ból z życia kreskami jak marker
wywyższam tu prawdę choć nie jestem wieszczem
kocham tu kobietę w cierpieniach jak Werter
Wołam tu Mayday choć nie jestem na dnie
lecz chwyć mnie za rękę zanim tu upadnę
Gonię tu szczęście nim spadnie kometa
więc pomyśl życzenie gdy ja będę czekał.
Płynę tu jak rzeka choć czasem wypadam
nie mogę oddychać jak wodospad spadam
Jak świeczki na wietrze tu gaśnie ten ogień
lecz rozpal go we mnie nich on ciągle płonie
Chwyć zmarznięte dłonie i nigdy nie puszczaj
daj pokochać siebie nie chcę żyć jak frustrat.
Ognisko nadziei choć ta matką głupich
to co od siebie dajesz nie zawsze tu wróci.

niedziela, 6 kwietnia 2014

List w butelce.

Nie zabijam tego co we mnie siedzi, bardziej bym to nazwał odpoczynkiem.
Nabrałem odwagi by móc zatrzymać się w wyścigu do perfekcji. 
Nie chcę być jak inni.
Zatrzymuję się w miejscu by dostrzec to co ucieka mi co dnia..

Obiecałem sobie, że nie będę nigdy zmieniał siebie. Zostaję sobą.
Choć chcę biec wiem, że muszę stać w miejscu.
To tak jakbyś miał motylki w brzuchu i nagle wszystkie zdechły.
To tak jakbyś chciał dawać gwiazdki z nieba a to tylko meteoryty.
To tak jakbyś zatrzymał czas przestawiając co minutę wskazówkę do przodu.

Stoję i milczę, tyka we mnie bomba.
Gdy tylko wybuchnie wypłynie ze mnie cała frustracja względem świata.
Nigdy nie zrozumiecie co czuję
Większość i tak z tego chuj zrozumie. 
Welcome in my world.

czwartek, 3 kwietnia 2014

Querela.

"Pragnę Cię. Nie chcę nikogo innego. Nie ma nikogo innego. Kocham Cię. Zrobię dla Ciebie wszystko. Źle się czuję. Bardzo źle. Zrobię dla Ciebie wszystko. Reszta mnie nie obchodzi. Nikogo innego nie potrzebuję. Kocham Cię."

Los skrzyżował mi ręce i nogi i kazał iść przed siebie.
Bez oparcia czy jakiejkolwiek pomocy. Nie było żadnej taryfy ulgowej.
Drobnymi kroczkami dążyłem do celu, choć on się oddalał.
Uciekał ode mnie jak wszystkie przyjemne chwile.
Lecz ból również do mnie nie trafiał, zostawała pierdolona obojętność.
Kroczyłem sam przez kurewstwo dzisiejszej cywilizacji,
zakłamanie mas i pogardę wśród nawet bliskich.
Szereg zjebanych spraw pamiętasz?
Ktoś powiedział, że na końcu odnajdę szczęście.
Choć prędzej zabiję własne sumienie i wyzbędę się uczuć.
Lecz spotkałem jedną osobę na swojej drodze.
Zostawiam Ci tylko jedno pytanie.
Czy pójdziesz ze mną w drodze do szczęścia?

Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate.

środa, 2 kwietnia 2014

Wieszcz.

Rodzimy się po to, żeby umrzeć. Umieramy po to, żeby zwolnić na świecie miejsce innej osobie.
A ja jestem pieprzonym egoistą, zostawię po sobie pustkę. 
Pieprzyć reinkarnację.

Czasem zdaję mi się, że jestem zbyt wyrozumiały względem świata. Za bardzo rozumiem co on chce mi przekazać, co chce żebym czuł, co chce żebym robił.. Wszystko ponad moje siły #Syzyf.
Nie wiem już czy to przyzwyczajenie czy ciągła walka każdego dnia, wiem tylko, że włożone serce w to wszystko nie daje mi się poddawać.
Nie szukam przyszłości bo liczy się teraźniejszość i chcę tę teraźniejszość przeżywać w szczęściu bo czego chcieć więcej niż osobę obok, którą i tak ma się w sercu.

Pieprze schematy i pieprzenia innych, świat nie stawia żadnych barier jeśli jesteś w stanie zniszczyć je sam w sobie. Przełamanie? Nie, raczej ciągła walka z samym sobą.. Bo przecież nie raz miewałeś chwilę zwątpienia i myślałeś co robić dalej, prawda? Nie żałuję podjętych decyzji bo tylko słabi boją się ryzykować #życie. Non omnis moriar, lasciate ogni speranza...