czwartek, 29 stycznia 2015

To ma obsesja jest.

Moja obsesja?
Codzienna walka o to aby zostać zauważonym choć na 5 minut.
Każde ma swoje 5 minut tak?
Ja chce uczynić by z pięciu minut ostały się lata pamięci.

Szukam kogoś kto byłby w stanie mi powiedzieć co mam zrobić.
Chore ambicje innych obrzydzają mi jakikolwiek sens istnienia.
Wyścig tej mielizny umysłowej, sprawia, że czuję się nikim.
Kiedy inni są już na ostatniej prostej ja stoję jeszcze w bloku startowym.
Blokada umysłowa? Nie to inni zamykają mi bramki na drodze do sukcesu.

Nie stój w miejscu, kiedy chcesz iść do przodu nikt nie zrobi tego za Ciebie,
I nawet przyjaciel nie jest osobą, która da Ci to czego pragniesz.
Jesteś sam.



niedziela, 28 grudnia 2014

Lambro.

Cyklotymia towarzyszy mi każdego dnia.
Śniadanie, obiad, kolacja - błędne koło codzienności.
Czasami myślę, że już nic nie czuję, czasami mam wrażenie, że nie ma miejsca dla mnie na tym świecie.
Wybitna jednostka? Nie, raczej wyrzutek społeczeństwa.

Chcieli zaszczepić we mnie miłość, przyjaźń, dobre maniery i tym podobne, jednak powiedz mi jedno?
Jak ze skały serca wycisnąć choćby krople uczuć?
Kurewstwo i marazm tego świata uczyniły mnie tym kim jestem,
Chcesz wiedzieć kim jestem? Człowiekiem, któremu na pewno nie podziękujesz.
Blizny na moim sumieniu, odstawiły w tyle stygmaty,
Ona próbuje mnie uleczyć, heh - pierdolony efekt placebo.

Szczerość już dawno robi za didaskalia w życiu codziennym,
większość i tak żyję według swojego fałszywego scenariusza.

piątek, 3 października 2014

Róża wiatrów.

Podziel na pół wszystko co do tej pory osiągnąłeś.
Przegląd rzeczywistości i marzeń
osiągnięć i upadków
kątem oka dostrzegasz jedno.. pustkę w każdym ruchu.


Zdarzyło Ci się kiedyś przeżyć dwa razy to samo? Déjà vu czy jak by to tam nazwać.
Znowu to samo. Znowu to czujesz, znowu to widzisz, znowu o tym myślisz..
Nie nazywasz tego po imieniu.
Wstajesz - to samo.
Mija dzień - to samo.
Kładziesz się spać - to samo.
Powoli znowu nazywasz to rutyną choć nigdy nie stanie się to znamieniem.
Nie jesteś w stanie oddać krwi za nią choć tętno podwyższa Ci jej bieg za każdym razem gdy ją widzisz.
Nie jesteś w stanie wyznać wszystkiego choć wiesz, że zrozumie Cię lepiej niż Ty sam siebie.


Rozbijali klepsydry i rzucali piachem w oczy lecz zapominali, że zatrzymali przy tym czas, który wrócił do Ciebie z tymi samymi chwilami. Nie marnuje życia. Dum Spiro Spero.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Dum vivimus, vivamus.

Pojawiła się znikąd.
W najmniej oczekiwanym momencie wtargnęła do wnętrza.
Coś ukuło.
Paznokcie na skórze. jej dłoń na policzku? Nie.
Zszarpane uczucia walczą ze sobą. Autodestrukcja.

To nie jest zwykła kobieta lecz bóstwo, coś jak Apoteoza.
Każda chwila przy niej cieszyła bardziej niż każde inne sprawy nadrzędne.
Moja percepcja nie musiała długo wodzić.
Zaciągałem się zapachem jej ciała mimo, iż dotychczas moją jedyną miłością były szlugi.
Pierdolone nałogi.
Doświadczenie krępuje mi nogi choć podobno wystarczy tylko jeden krok.
Już rozumiem... Rozumiem, że to mój brakujący element układanki,
brakujący element do mojego rebusu szczęścia.
Choć nie wiem o niej nic, głowę wypełnia przez całą dobę.
Lecz ciągle się boję. Opadają liście. Łzy lecą tylko z liter.
Chwila, moment, echo.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Admoneri bonus gaudet.

Pieprzone ambicje. Przerasta mnie rzeczywistość. Podcina skrzydła nadzieja.
Myślę, że nie potrafię już dawać więcej od siebie.
Chodź życie to nie gra nie ma opcji "poddaj się", choć upadałem nie raz.
Cisza pożera przestrzeń, cisza. Mów do mnie. Żyj.

Toczę wyścig z moim ego, ze słabościami i całym światem.
O wygranej decydują nawyki. Kto jest w stanie wyprzeć się swoich nawyków, nałogów?
Jesteś w stanie przestać o niej myśleć?
Światełko w tunelu gaśnie szybciej niż spalona żarówka.
Siedzę i myślę. Kurwa może powinienem biec? Może to czasu ruszyć z startu?
Przekraczając linie startu podpisuje cyrograf z diabłem, bo ile to grzechów trzeba popełnić
żeby choć na chwilę poczuć smak szczęścia. Złudzenie. Pierdolony aromat.

Cierpliwość chce zostać najlepszym przyjacielem
w czasie gdy nerwowość uczyniła mnie zerem.

piątek, 1 sierpnia 2014

Cum ventis litigare.

Każdy chce osiągać szczyty. Wspinasz się ku doskonałości często po trupach.
Mnie tam nie znajdziesz.
Ja jestem pod nimi a wiesz czemu?
Nigdy nie oceniam ludzi z góry.

Ciężar myśli mnie przytłacza.
Na ich napór nie pomoże nawet pierdolona telekineza.
Mówiłaś, że na zawsze, mówiłaś, że pójdziesz za mną w ogień.
Szkoda, że znikłaś nim pojawiła się chociaż pierwsza iskra.
Może to przez deszcz?
Deszcze oczekiwań nie dawał spokoju w wyścigu po szczęście,
przecież moje serce pasowało do Twojego jak brakująca część układanki.
Rzucone słowa na wiatr wywołują tornado wśród uczuć
i mimo wewnętrznego spustoszenia, dalej znaczysz więcej niż cokolwiek.
Daj siłę by życie nie było tylko pierdolonym rzeczownikiem.

Badeq.

Zabrali wszystko.
Zabrali wszystko co miałem. Rzeczy materialne, chęć do życia, wszystko...
Zabrali uczucia, zabrali czyny,wszystko...

Codzienne pierdolenie, że niczego nie osiągnę, codzienne staczanie się w dół od, którego miałem się się odbić. Miałem wrócić silniejszy, miałem wrócić lepszy. No właśnie. Miałem.
Sądzą mnie bez żadnych podstaw, nieznajome hieny z epistemologicznym podejściem, pierdolony aprioryzm..
Jaki jest sens bytu? Moich rozkmin po alko nie powstydził by się sam Parmenides.
W bani Grunwald, w sercu niedokończony algorytm szczęścia.
Codziennie pytają czemu jestem samotny, czemu się nie angażuje? Nie zrozumiesz.
Czysty altruizm.